Archiwum listopad 2005


lis 19 2005 Szablony, powroty, logika, Bóg, wywiadówka,...
Komentarze: 0

Po kolei:

 Troche zamieszanie była ostatnio na blogu, bo znudził się szablonik z konwalią (ślicznie przepraszam kogoś, kto ślęczył nad nim), pora na zmiany. Przez ostatni tydzień miałam chyba 3 różne szablony. Chwilowo koniec z oczojebaniem zmianami, ten jest git. Może koło Świąt sama bym coś w końcu zrobiła... się okaże. Tamten była troche za bardzo mrokness-darkness, a takie coś razi moją delikatną psychikę. Owszem, kiedyś troche miałam odchyły, ale znowu wśród żywych jestem i nie mam zamiaru tego zmieniać. Zakręcony ten świat, ale tam nigdy nigdy nigdy nie wrócę.

Logicznie, podwójne zaprzeczenie sie zeruje, czyli powinnam wrócić. Ale 17 lat życia uczy, że nigdy sie nie wraca. Wrócić można tylko do tego samego, a przecież wzszystko się zmienia. Nawet Bóg. Był sprawiedliwy, był życiem, był kochający i miłosierny, był surowy i sprawiedliwy...
A ja tak bym chciała wierzyć. Wyklucza mnie to jako agnostyka, ale to dobrze, to było nienormalne. Nautra ludzka: chcę wiedzieć, chce znać Prawdę. Nie można olewać czegos tak ważnego. Ja wiem, że On gdzieś jest. Tylko ja nie mogę uwierzyć

Po wywiadówce, spodziewałam się krzyku, szarpania, zakazów na wszytsko i poważnej rozmowy: co ci się dzieje?
A tu wałek, po powrocie: pochwała, postaraj sie lepiej z angielskim i ruskim. No i "cały twój problem polega na tym, że ty się nie możesz zdecydować. Powinnaś się zająć tym, co zdajesz na maturze, reszte zaliczyć na poziomie dostatecznym. No Ola, co bedziesz zdawać na maturze?". Nie wiem.

No właśnie, nie wiem. Zazdroszczę biolchemom, matfizom i humanom. Oni wiedzą co z sobą zrobić. Ja nie. Poszłam na mat-hist, bo nie było ogólnego, myślałam, ze wciągu roku sie zdecyduję. Gówno, dalej nie wiem. Dlatego: "musisz troche posiedzieć na necie i poszukac sobie czegoś chociaż srednio-interesującego".

Obydwa przytoczone fragmenty to wypowiedź starego. Ładnie sie zakręcił ten świat. Przeciez ten człowiek całe życie uważał, że powinnam byc zawsze naj i 5 z matmy nie przeszkadza 5 z anglieskiego. Nonono.

Nie tylko dlatego świat zakecił. Prawie dwa tygodnie temu odezwał się ktos do mnie. Po dość długim czasie. Wyszło troche nie bardzo bo byłam niebardzo szczęsliwa, ale sam fakt, że nie ma mnie tak cnetralnie w dupie, zaczynam wierzyć w jakąkolwiek przyszłość, która nie jest nudna i szara. I że świat tak się zakręci, że wpadnę na kogoś, kto... eh, po prostu od razu zachciewa się bardziej życ niż wcześniej. I znowu mam tą głupią nadzieję.

Śnieg pada. Cieszę się. Świat będzie nie tylko zakręcony, ale i piekny. Babcia dzwoniła, ze mogę przyjezdzać do USA w tym roku. Czego można więcej chcieć? Tylko jednego. Zagadka tysiąclecia: kogo? Do wygrania: dosłownie kupa.

I czym jest szczęście? Ja chyba wiem

ju-sia : :
lis 10 2005 Listopadzik kochany
Komentarze: 0

Był mój półmetek, było ok, powinno starczyć. Dzisiaj półmetek SLO, będzie ok, o ile wymyślę w czym idę.

Jakoś teraz myślę o bardzo głupim śnie, chyba jeszcze sierpniowym. A właściwie o jednym fragmencie mojego snu.

W Bieszczadach, w Zawozie, z rodzicami, znajomymi i ogólnie stały 'bieszczadowy skłąd'. Byłam ubrana w sztruksową spódniczkę na szelkach, granatową, pod spodem różowa koszulka. Miałam już króciutkie włosy i  byłam w glanach, ale nie moich, tylko siostry. Mama powiedziała, że zawiezie mnie do miejsca X, bo pan Y wysłał sms i prosił, żebym przyjechała. Słam z mamą do samochodu, za nami przybiegł pancernik i nie chciał sie odczepić. Wsiadłyśmy do rykszy (!), a pancernik biegł za nami. Dojechałyśmy. To miesjsce wyglądało dziwnie, ale ładnie. Teraz myślę, że troche przypomina moją podstawówkę a trochę hotel w Iwoniczu. Był parking, bardzo nierówny, niskie bloki dookoła, ławeczki i chodniczki, i mnóstwo drzew, a właściwie drzewek. Ja wysiadłam, pancernik pobiegł za mną, a mama pojechała. Wysłałam sms do Y, żeby przyszedł po mnie, bo ja nie wiem gdzie iść. Telefon, to był mój stary jeszcze, pierwszy telefonik, najnajnajkochańszy. Obok mnie stał pancernik. A Y tymczasem nie odpisuje, bardzo nie ładnie. Przebiaga koło mnie, a ja nawet nie wiedziałam o tym. Kręciałam się po chodniczku, siedziałam na ławeczce. A Y trzaska drzwiami od swojej klatki, ja biegnę tam, pancernik za mną. Wysyłam kolejnego sms, przy okazji pytam, czy moge przyjść z pancernikiem. A Y dalej nic. Biegnie na dół, strasznie tupie, zatrzymuje się piętro wyżej niż ja i wraca. Trzaska drzwiami swojego mieszkania, na (nie wiedzieć czemu) trzecim piętrze, ja biegnę za nim. Na drugim jestem bliska płaczu, bo dalej nie odpisuje, jak dzwonię nie odbiera, a ja nie wiem, gdzie iść. A Y tymczasem otworzył lekko drzwi i patrzy na mnie. Trzaska jeszcze raz, ja biegnę ze spłakaną buźką. Dalej patrzy na mnie przez uchylone drzwi. Ostatnie 4 schody, nawet widzę już jego twarz w drzwich...
I budzę się. Dziwne. Ale ogólnie, bardzo spodobał mi się ten sen, nawet wymyśliłam dalsze dzieje moje, Y i pancernika. Ale to już zostanie moje.

Jeśli ktoś ci się śni, to znaczy, że myśli o tobie. Akurat gówno prawda, ale miło sobie pomarzyć, że tak jest. Tak samo jak z wypadającą rzęsą, że niby ktoś tęskni. Ale zawsze miło pomysleć, ze jednak tak jest.

Zakręcony ten świat, ale co z tego, skoro trudno go nie kochać. im bardziej zakręcony, tym bardziej kocham ten świat. Logika? Zapomnij Oluś, matematyka jest logiczna, ale sprawdza się tylko w matematyce (zaraz mnie zlinczuje jakiś fanatyk porządku na świecie).

~ ~ ~

'Kiedyś mieliśmy po 16 lat, chcialiśmy wtedy zmieniać świat' W oryginale jest 15 lat, ale wątpię, by ktokolwiek z odwiedzającyhc tego bloga znał HORRORSHOW.
Otóż tych 16 lat niewiele mi zostało. Z dniem 22 grudnia skończę 16 lat. Najmłodsza w klasie, jedna z młodszych z tego rocznika w szkole, chyba od jednej osoby jestem starsza. Ale, odbiegam od tematu. Za ok.6 tygodni będę już siedemnastolatką. Jesu, ale stara baba ze mnie. Ja bym jednak chciała jeszcze troche pobyć gówniarzem.

Kult. Stanowczo za dużo tego słucham. Wogóle za dużo teraz muzyki słucham. Nie tylko Kultu. Chociaż, za dużo by było, gdyby to komuś przeszkadzało. Jeszcze nie słyszałam, żeby ktoś narzekał, więc jednak nie za dużo. W tym całym bałaganie jedno wiem na pewno, ty jesteś moją królewną... Ładniutkie. Może usłyszę jeszcze od kogoś to.

No koniec jęków, trzeba sie przygotować na półmetek. Musi byc OK. I już. Ja tak mówię. Statystycznie niemożliwe, żeby ciągle było nie-OK, prawda?

No, to powodzenia!

ju-sia : :