Komentarze: 0
No i zaczęła sie szkoła. Akurat szczególnie mnie to nie doprowadza do płaczu. Paskudne te wakacje, jak mało które.
Żrem krówki nałogowo. Taki zestaw do zeszytu od angielskiego. I siedzę sama w domu. Siostrzyczka ma swojego Dawidka, rodzice rowerki, a ja moge sie pouczyć. W sobote posiedze sobie dla relaksu przy kompie. I na tym koniec. A gdzie moi pieprzeni 'znajomi'?
Chciałam, kochać, ale cicho, dla siebie. Oczywiście, cieszyłabym się, gdybym mogła kochać też dla Ciebie, ale wiem, że to niemożliwe. Wiedziałeś o tym i przyjąłeś taki układ. I wtedy sie namieszało. Ktoś krzyknął coś, o czym mówię szeptem, gdy nikogo nie ma i jest ciemno, co miało być moje zawsze i do końca. I czego nie chciałeś słyszeć. Eh, taki żarcik od życia. Żebym się nie nudziła.
I ta głupia myśl: nie tutaj powinnam być. Nie wiem gdzie, ale to nie jest (jak ja nieznosze takich określeń) "moje miejsce". Każdy, nawet jednodniowy wyjazd i szybko sie przyzwyczajam nawet do najgorszych warunków. I nigdy nie tęsknię. Wiem, że troche wredne, ale tak jest. Wszystko, co było wczesniej jest dla mnie opowiadaniem mojej pamięci, obrazem zobaczonym dawno. I tylko, gdy wracam "do domu" nie mogę zrozumieć skąd ja sie tu kurwa wzięłam?, przecież to nie tu.
"I tylko muzyka, sprawia, że wciąż wierzę w lepszy dzień dla mnie i dla ciebie"
A w snach ciągle ktoś mnie trzyma za rękę. Lubie te sny. Miłe. Przypominają troche czasy, gdy wszystko było inne i nikt się nie mieszał. Przyjemnie sie wspomina. Przyjemnie się też śni o czyjejś ręce. Bo ja lubię, gdy ktoś trzyma mnie za rękę. Ale czy zawsze tak będzie tylko w snach?
eh, życie jest ciężkie, a moje myślenie za szybkie