Komentarze: 2
Te Święta, lekka rutyna, modlitwa, opłatek, wigilijne żarcie. Dopiero 2 godziny później, gdy ktoś rzucił hasło 'wino na trawienie', zza sofy rodziców na stół wigilijny przywędrował Merlot. Śmialiśmy sie z naszej choinki (ani jednej bombki, jak co roku), złożyłam najważniejsze życzenia tego wieczoru, nie czekałam na pierwszą gwiazdkę, ani na żadną inną. Czy dlatego te Święta mają smak Merlota?
Z resztą, nie ważne. Święta, jak każde, może tylko częściej słyszałam życzenia: przyjaźni i miłości.
W Wigilję siedziałam obok Mateuszka. Patrzył na mnie tak samo, jak jeszcze 1,5 roku temu Amy. Dlatego ciągle o Niej teraz myslę. Podobo jeszcze mnie pamięta. Dziwne, ale wierzę w to. Tylko ona mi została... może nie tylko, ale jeśli jest ktoś, kogo potrzebuję i do kogo tęsknie , to Ona. Jeśli (okropnie słowo) w te wakacje pojadę, Ona będzie osobą, do której przyjadę. To już jest naprawde dziwne, przywiązałam się do półtorarocznego dziecka. Ona tak mocno trzymała mnie za rękę.
Głupie, ale tęsknię tylko do dwóch osób. Jednej na oczy nie widziałam, druga nie potrafiła wymówić mojego imienia. Nazywała mnie "Ala-lala". Tylko 2 razy ładnie powiedziała: "Oooo-la!".
eh, Amy, naprawdę tęsknię.
I jeszcze to:
Wieczność przed nami i wieczność za nami,
a dla nas chwila między wiecznościami. (Jan Izydor Ształdynger)
Dlaczego akurat to? A dlaczego nie?
I: do kogo to? I tu już gorzej. Bo chyba nie mam komu powiedzieć tego. Najwyżej samej sobie. A przecież ktoś, gdzieś musi być na tej pieprzonej ziemi, komu mogłabym powiedzieć to z czystym sumieniem. Wiem komu chciałabym powiedzieć to. Ale, jak się przekonałam, chcieć i móc nie zawsze idą razem. W zasadzie, prawie nigdy. Smutne.
Miało być o Świętach, a jest o tęsknieniu i samotności. Brrrrr
Nie tak miało być
Po prostu pójdę się utopić w jakiejś książeczce.
Powodzenia, Oluś!