Komentarze: 9
Sylwester był powiedzmy świetny. Nie licząc między 12 a 1, było wręcz bosko. A tak średnia się zaniżyła przed pieprzoną godzinę. Jaki ten świat niesprawiedliwy.
Podsumować przydało by się:
~zaczęłam tamten rok tak pijana ze nie mogłam sama stać, widziałam podwójnie, z skończyło się to wszystko, standartowo, anginą
~zakończyłam otwierając pierwszy raz w życiu szampana
~12 powitałam z butelka wina musującego w łapie, szklaneczki nie chciało mi sie jeszcze brudzić
~12.05 postanowienie: nie dam się, nie pozwole zamknąć buzi, nie pozwolę żeby ktos mi narzucał swoje myślenie, prościej: bede sobą, ale tak niecierpię tego określenia, że wolałam troche sie rozpisać, niż walić w pierwszej tego roku notce podobne banały
~jestem Barbie, chociaż dalej nie wiem czemu
~jestem pokrzywą, pewnego dnia uwierzycie, że jeśli jakimkolwiek kwiatkiem jestem to właśnie pokrzywą, z resztą pokrzywa tak ładnie kwitnie
~planuję być nauczycielką matematyki w szkole amerykańskiej (cóż za ambicja dla przyszłej absolwentki oświeconej szkoły im ken, o ile zaliczę fizykę)
~stanowczo zbyt wiele razy przez poprzedni rok przekonałam się, że tak naprawde nie ważne jakim sobie jesteś gdzies tam w środku, ale jak wyglądasz, kim jesteś, co o tobie inni mówią
~pod koniec tamtego roku wiedziałam już co z sobą zrobić, w którą strone iść i pare innych tego typu fundamentalnych spraw
~zaczęłam nałogowo obgryzać paznokcie i zagryzać wargi
~miałam nikomu nie podawać tego adresu, nawet się udało, tylko 2 wyjątki od tej zasady sobie chodza po świecie
I co z tego. Chyba 15 min po 12 złamałam postanowienie. Czy to miało jakiś sens? Wiedziałam już co z sobą zrobić, a 45 min po 12 znowu się zgubiłam, chyba jeszcze bardziej niż wcześniej. Miałam nie nienawidzieć, ale miedzy 12 a 1, nie wiem dokładnie, taki lipny telefonik mam, przez 30 s nienawidziłam wszystkich, wszytskiego a jednej osoby zwłaszcza. To lekko nieludzkie pytać się czy jeszcze kocham, a później samemu... brrrr i wciąż nie moge przestać myśleć o tym. Nawet nie wiem, co o tym myśleć. Ciągle, nawet gdy myślę o Czymkolwiek Innym mam świadomość, że tamte 30 s istniały, powiedziałeś coś, co nie tylko wywaliło mój mały światek do góry nogami, ale wręcz nim zawirowały. Teraz siedzę w strzępach, ruinach, które zostały z niego. Taki miły, mały i mój był. Teraz zostały drzazgi same, których nie chce mi się nawet skałdać tego, wolę zebrać je w kupe i siedzieć na nich, jak na poduszce. Troche niewygodne, bo co chwilę jakas drzazga w dupe włazi, albo kłuje po nogach. Dlaczego wciąż nie mogę się pozbierać? Może po prostu nie chcę.
Jestem jak moja choinka, żadnej bombki, wredny iglak, kłuje jak szalony, krzywy, pełno gwiazdek, aniołków, szyszek, krasnali i innych bzdurek, maleńkie światełka. Tak, to dokładnie ja.
Zastanawiam się, co teraz wymyślic na głowie. Prawa dłuższa, lewa króciutka znudziły sie już. Postanowienie: przed Walentynkami zrobię kolejny odjeb na głowie. Powodzenia, gdy za każdym trazem ma się cos odwalonego, coraz trudniej wymyślic coś nowego. Ale, przede mną pare bessennych nocy, coś zdążę wymyślić.
Jeszcze obiecano mi pokrzywe w doniczcę, bardzo ładnie.
Teraz dużo zaliczać muszę, dużo nie naprodukuje tu. I dobrze. Taka jeszcze jedna mała myśl, może by skasować bloga, w sumie:
dlaczego nie?
ale z drugiej storny:
a czemu tak?
Ani jedna ani druga strona nie potrafi odpwiedziec jednoznacznie na zarzuty drugiej strony, więc oddalam pozew. Koniec. Ha, wniosek: dalej będę zaśmiecać tu.
Jeszcze jedno. Skoro kurwa chcesz wiedzieć, KOCHAM CIE, CHCESZ, TO SOBIE SZUKAJ TEGO TU, NAJPIERW TYLKO MUSISZ WIEDZIEĆ CZEGO SZUKASZ. Tylko czy ty naprawde chcesz to wiedzieć? Jeśli kiedykowiek znajdziesz to, będziesz wiedział. Nowa tradycja: każdą, nawet najbardziej gówniana notke będę kończyc w ten sposób. Tylko czy Ty naprawde chcesz wiedzieć, a jeśli tak, to dlaczego? Czy zależy Ci na tym?
koniec nudzenia, zapierdalamy do zupki i miedzy książeczki i ukochaną fizykę (ble!)