Archiwum 17 stycznia 2006


sty 17 2006 wolność?
Komentarze: 3

Tak można to ładnie nazwać. Co sie stało takiego? Chyba od pewnego spotkania sobotniego, rogalików, głupich zdjęć uznałam, że nie moge się przywiązywać żadnym sznurkiem do kogoś, kto tak naprawde nie istnieje w moim świecie. Brawo! Troche to trwało, ale chyba jest ok.

Poza tym, nieco bliżej jest pare osób, którymi trzeba się zająć. A niektórym powybijać górne jedynki za gapienie się na lekcjach:D:D

Tym bardziej woła Ameryka. Boję się tylko o jedno, czy na lotnisku przepuszczą mnie, gdy mój paszport za pół roku wygaśnie. Czy bedę miała co czytać teraz. A mnie tak ciągnie tam.

Tęsknię dalej, ale raczej za pewną przyjaźnią, która zgniła. I za Amy. Zawsze i wszędzie. Moja moja, kochana, najkochańsza, trzymała mnie za rękę, wołała mnie, gdy przyjeżdżała, przestawała płakać, gdy podchodziłam. Tego mi brakuje, gdy ktos, tęskni za mną, chce mnie zobaczyć, cieszy się, że jestem. I jej śliczne, ciemnoniebieskie oczy, patrzyła na mnie tak inaczej. Tak, że wciąż za nią tęsknię, chcę wziąć ją do wózka i usłyszeć, że mam śliczną córkę, podobną, dlaczego tylko jedną, czy chłopak mnie nie kocha. Jak to nazwać?

Wiem mniej więcej, dlaczego jestem Barbie. Cytuję: "chodzi mu o to, że jesteś taka ładna". Nonono, aż sie miło człowiekowi robi na zbolałej duszyczce.

I jednocześnie, usmiechy w szkole od paru osób, których nie podejrzewałabym o przynawanie się do 'znania' mnie. I ciągłe prośby, aby na feriach 'poprawić sylwestra', ale w większym gronie i tym razem 'spijemy Olkę kompletnie, wtedy sobie pogadają z Szymkiem o sztuce cywilizacji, kulturze, artyźmie, filozofii i historii'. Nie dam się!

Moja kochana (tfutfutfu) szkoła robi 'powitanie ferii', na samych feriach szykuje się ze dwie osiemnastki, jak średnio-dobrze pójdzie wypad na narty (to dopiero komadia będzie), wypad do Krakowa i kucie z polskiego. Nie wiem czemu, ale wszytsko to cieszy mnie, łącznie z kuciem. I tak bedzie ok. Zawsze jest ok. Trzeba tylko to zobaczyć.

Wiem, że to jeszcze gorsze niż Rancid (przynajmniej w moim przypadku), ale Jaded króluje w tym tygodniu.

To wszystko smakiem wolności, wymieszanej z żalem, za przyjaźnią, którą w sumie rozpierdoliłam. Trudno, po prostu tak mam.

I wierzę w jedno, spotkam Kogoś, dokładnie Kogoś. Gówno mnie obchodzi, zdanie i życzenia innych. Po prostu wierzę. O tyle lepiej, że teraz wiem, że tak na pewno będzie. Ale to dokładniej rozwinę nastepnym razem. Ogólnie, wierzę.

ju-sia : :